Zapraszam do obejrzenia zdjęć i przeczytania relacji z wycieczki klas IV i V do Karpacza
Karpacz i okolice – czyli poznajemy najpiękniejsze
miejsca Dolnego Śląska
W środę zebraliśmy się pod szkołą o godz. 6.45, by o 7.00 ruszyć w drogę.
W planie na ten dzień przewidziane były: wejście na Zamek Chojnik, zwiedzanie kowarskich kopalń oraz Parku Miniatur, położonego w tym samym mieście.
O godz. 10.00 spotkaliśmy się z przewodnikiem na parkingu pod zamkiem. Od tej chwili pan Jarek towarzyszył nam już w trzydniowym wędrowaniu. On właśnie zdecydował, że zamek „zdobędziemy” najbardziej malowniczą, a zarazem najkrótszą trasą. Przez moment podzieliliśmy się na dwie grupy: pierwsza zdecydowała się przejść przesmykiem między skałami, druga poszła czarnym szlakiem. Przesmyk, jak się okazało, tylko wyglądał groźnie: było w nim bardzo ciemno, wąsko, a przy wyjściu na powierzchnię musieliśmy ściągnąć plecaki, inaczej nie zmieścilibyśmy się.
Po tej przygodzie już bez przeszkód dotarliśmy na zamek. Zaczęliśmy od krótkiego odpoczynku. Po wysłuchaniu legendy opowiadającej historię tego miejsca, pod czujnym okiem przewodnika, ruszyliśmy na zwiedzanie. Dowiedzieliśmy się m. in. jak rozpoznać różne style architektoniczne na pierwszy rzut oka, dlaczego herb zamku wygląda tak, a nie inaczej. Z wierzy obejrzeliśmy okolicę – pogoda dopisywała, więc widoczność była wspaniała. Na koniec pan przewodnik, w stroju historycznym z okresu średniowiecza, wyjął instrument podobny do gitary i zagrał kilka utworów. Potem wspólnie udaliśmy się na parking, skąd wyruszyliśmy do Kowar.
Po przyjeździe i krótkiej pieszej
wędrówce stanęliśmy u wejścia do kopalni.
Uprzedzono nas, że w środku będzie
niska temperatura, więc ubraliśmy czapki i szaliki, i z dwoma przewodnikami,
opiekującymi się na co dzień korytarzami wyrobiska, ruszyliśmy na zwiedzanie.
Poznaliśmy historię tego miejsca, rodzaje skał i minerałów, jakie można znaleźć
w okolicy, obejrzeliśmy replikę bomby atomowej w skali 1:1. W trakcie
zwiedzania można było dostać piękne kamienie, jeśli znało się odpowiedzi na
pytania zadawane przez przewodnika.
Po wyjściu z kopalni i
kilkuminutowej jeździe busem dotarliśmy do Parku Miniatur. Pod opiekę wziął nas
rudowłosy i rudobrody przewodnik o oryginalnym poczuciu humoru, które wszystkim
się podobało. Obejrzeliśmy miniatury najpiękniejszych zabytków Dolnego Śląska,
dowiedzieliśmy się, czemu na tablicach reklamujących park widnieje trójwymiarowy jamnik.
Po dniu pełnym wrażeń,
zmęczeni, ale zadowoleni, dotarliśmy do ośrodka w samą porę, bo czekała już na
nas obiadokolacja.
Drugi
dzień miał być najbardziej forsowny – zaplanowaliśmy wejście na Śnieżkę.
Niesprzyjająca prognoza pogody niestety okazała się trafiona, więc musieliśmy
zmienić wcześniej ustaloną trasę. Zaczęliśmy od zwiedzenia Świątyni Wang, by
następnie ochoczo wyruszyć do Samotni
– schroniska, które miało stać się naszym pierwszym przystankiem.
Daleko nie
zawędrowaliśmy, gdy zaczęło padać, nie poddaliśmy się jednak i odziani w
płaszcze przeciwdeszczowe ruszyliśmy dalej. W strugach deszczu dotarliśmy do
schroniska. Wreszcie mogliśmy kupić coś ciepłego do picia i jedzenia. Widok za
oknami był przepiękny – było warto trochę się pomęczyć. Wykorzystaliśmy przerwę
w opadach i ruszyliśmy do Strzechy
Akademickiej. Niestety, napotkana tam grupa, schodząca ze Śnieżki,
odradziła nam dalszą wspinaczkę – za mocno wiało i znowu zaczęło padać. Pan
Jarek zdecydował, że pora na powrót. Aż do samego miasta towarzyszył nam
deszcz. Było ślisko i nie obyło się bez drobnych wypadków. Wszyscy byli
przeszczęśliwi, gdy tylko na horyzoncie ukazała się Królowa Karkonoszy – nasz pensjonat.
Ostatni
dzień wycieczki mieliśmy spędzić w Szklarskiej Porębie, wiec już po śniadaniu
znieśliśmy bagaże do autokaru. Wędrówkę zaczęliśmy od wejścia na Wodospad
Kamieńczyk, gdzie zachwycaliśmy się pięknym widokiem. Następnie odwiedziliśmy Muzeum
Ziemi, tam przewodnik opowiedział nam wiele ciekawych rzeczy na temat skał i minerałów regionu. Kolejnym punktem do
zwiedzenia była Leśna Huta, gdzie obserwowaliśmy tworzenie prawdziwych dzieł
sztuki ze szkła. Pani Kasia miała okazję spróbować swych sił – kierując się
wskazówkami mistrza tej sztuki, wykonała kwiatek.
Najciekawszym momentem dnia
okazała się wizyta w Chacie Walońskiej – zostaliśmy zobowiązani do tajemnicy,
więc nie powiemy wiele…Jeśli będziecie mieć okazję, odwiedźcie to pełne
tajemnic miejsce, naprawdę warto! Na sam koniec podzieliliśmy się na dwie
grupy, by tuż przed wyjazdem poszliśmy na pyszną pizzę. Najedzeni, zmęczeni i
zadowoleni wróciliśmy do Wołowa.
Już nie możemy
się doczekać kolejnej wycieczki.
tekst i zdjęcia
KŚ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz