26 kwietnia 2016

drugie po truflach

A było to tak: pani Justyna dowiaduje się od zaprzyjaźnionej spacerowiczki (dzięki, pani Magdo), że w okolicach siedziby Nadleśnictwa Wołów nastąpił wysyp smardzów. Zapada decyzja, że kto żyw, musi je zobaczyć
i powąchać, więc idziemy i w ten oto sposób ponadklasowa lekcja biologii odbywa się dzisiaj w terenie. Efekt? Wiemy, że workowe, że jednoroczne, że brzydkie, ale aromatyczne i, tak jak perfumy, drogie - około 2000 zł
za 1 kg suszu. Wszyscy szczęśliwi i dotlenieni. Przy okazji: jemioła z topoli to nie ta sama,
co rośnie na sośnie, a barwinek jest błękitny, biały i... no właśnie - trzeba go oznaczyć!



 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz