Znał go Sherlock Holmes, posługiwali się nim bohaterowie Kamieni na szaniec, a dziś my. Bawimy się książkami. Pożyczamy z nich pojedyncze wyrazy albo całe frazy, by tworzyć własne, sekretne rozmowy. Czytamy, zapisujemy. Musimy uważać na słowa. Jeden błąd i ktoś źle
odczyta intencje.Rozmowa szyfrowana wymaga wysiłku. Dlaczego inaczej jest na komunikatorach, gdzie piszemy szybko, bez zastanowienia się? A potem narzekamy na hejt. Jeden hejt - milion nieszczęść.
Książka również może być komunikatorem. A jeśli rozmawia się ze sobą językiem, którym mówił Zbyszko z Bogdańca, to nawet może być śmiesznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz